wtorek, 15 lutego 2011

Matura to bzdura


Poniedziałek - matura z polskiego.
Gratuluję pomysłu temu, kto wydrukował ją pomniejszoną o 50% - baaaaaardzo ułatwiało to pisanie :D

Była dosyć prosta. Najpierw czytanie ze zrozumieniem - o kiczu. Tak jak zawsze praktycznie wszystko szło wyczytać ;) Tekst dosyć zrozumiały, pytania proste.

Wypracowanie:
Były do wyboru dwa tematy. Jeden o roli natury w życiu artysty, na podstawie fragmentów "Na lipę" Kochanowskiego i "Chłopów" Reymonta. Większość osób wybrała ten temat.

Ale nie ja ;P

Ja wybrałem drugi, czyli: Jak się objawia pycha i jakie są jej skutki na podstawia fragmentów "Króla Edypa" Sofoklesa i III cz. "Dziadów" Mickiewicza. Wypracowanie akurat na 250 słów mi się napisało. Myślę (tak, wbrew niektórym faktom, ja jednak myślę ;D ), ze z 50% na pewno będę miał, a jak mniej to co z tego? 

Najważniejsza jest matura w maju, gdy zakwitną kasztany ;)

Dziś matura z matematyki.

Pytania dosyć proste, ale dobrze że sprawdziłem potem drugi raz odpowiedzi, bo błędy robiłem naprawdę prostackie :D. No i oczywiście wielomiany. Jak zwykle zapomniałem co i jak :P Na szczęście matematyka była już normalnych rozmiarów.  No i takie małe Deja Vu. Chyba pisaliśmy te same zadania na innej próbnej. Albo chociaż część z nich ;) 

"Albo ktoś się przyzna, albo anulujemy maturę całej sali"

Tak ;) Ktoś był na tyle sprytny, ze miał włączony telefon i w połowie matury usłyszeliśmy charakterystyczny dzwonek sms-owy :P Ale obyło się bez problemów. Osoba się przyznała i mogliśmy pisać dalej...

Jakie prognozy??
60-70%, ale głowy ani niczego innego nie daję :P

Jutro angielski. O to się najmniej martwię (gra się trochę w gry online :] ). Zresztą angielski zawsze był łatwy...  80% minimum ;)

A w czwartek? 
W czwartek idę oddać pół litra siebie dla innych ;) Nie wiem czy się zakwalifikuję, bo biorę leki (które tak szczerze nic nie pomagają... ), ale spróbować warto.





A co mi tam :/






  • Wyższa liga, jej ciało mógł mieć jedynie w myślach
    To było jak wystrzał, na jej widok doznał szoku
    Zostali tylko we dwoje, nie było nikogo wokół
    Nie mógł odciągnąć wzroku od jej oczu i ust
    Niemalże czuł jej zapach i słyszał stabilny puls
    Jak już podszedł do niej by wyjąć karty na stół
    Jej spojrzenie sparaliżowało go od szyi w dół
    Szybka zamiana ról, patrzył na nią nieprzytomnie
    Wyszeptała mu do ucha rozkaz "chodźmy do mnie"
    Skromne mieszkanie, od Centrum trzy minuty
    Była już rozebrana zanim zdążył zdjąć buty
    Miała dwa czarne kruki wydziarane na łopatkach
    Było jasno jak za dnia, nie lubiła gasić światła
    Chciała by ją związał i usta czymś jej zatkał
    Asfiksjofilia - seks w plastikowych siatkach
    Nie była delikatna, prosiła by ją bił
    Jęczała z podniecania głowę odchylając w tył
    Z całych sił ją tłukł, choć wiedział, że tak nie można
    Zdarł sobie skórę z kostek a ona w końcu doszła
    Erotyczny koszmar, była coraz bardziej sina
    Lecz on wpadł jakby trans i już nie mógł się zatrzymać
    Młoda dziewczyna w końcu przestała się ruszać
    Podczas kiedy on ja rżnął, ona umarła w katuszach
    Usiadł na łóżku, przepraszał, przysięgał
    Płakał nago nad jej ciałem ze świeżą krwią na rękach
    Mimo to była piękna, przy niej czuł się jak w niebie
    Więc pod osłoną nocy przewiózł zwłoki do siebie
    Nie wiem ile czasu, ile dni i nocy
    Mył ją, robił maseczki i układał włosy
    Mimo to czuł niedosyt, bo miłość nie jest łatwa
    Nosił w sercu dziurę, której nie potrafił zatkać
    Skarży się sąsiadka, że na klatce cuchnie
    On tłumaczył się, że praktykuje orientalną kuchnię
    Jebało truchłem w całym mieszkaniu przecież
    Lecz skąd ta stara sklerotyczka mogła o tym wiedzieć?
    W sobotę przy obiedzie padł przed nią na kolana
    "Wyjdź za mnie", powiedział, "już nigdy nie będziesz sama"
    Komedio-dramat, wyobraź sobie tą scenkę
    Jakiś pojebaniec właśnie poprosił trupa o rękę (hehe)
    Bo pęknę, ona była mu bliska
    Pokazując zdjęcia opowiadał historie z dzieciństwa
    Wygadywał świństwa zawsze jak ją pieścił
    Lubił czuć w ustach chłód jej martwych piersi
    W tej smutnej opowieści śmierć ma rolę swatki
    Ubrał martwą kochankę w suknię ślubną swojej matki
    Rozsypał płatki róż na podłogę i łóżko
    Po czym wskoczył w stary garnitur z cylindrem i muszką
    W pokoju było duszno jak malował jej rzęsy
    W tle leciał Barry White - "Oh What a Night For Dancing"
    Wiedział, że będzie tęsknić, ich miłość jest zatruta
    Niepoprawny romantyk obdarzył uczuciem trupa
    Upał przyśpieszał gnicie, lecz on był nad wyraz twardy
    Choć z każdego jej otworu wypełzały tłuste larwy
    Blado-żółte barwy martwej panny młodej
    W nudnym życiu jej kochanka stanowiły osłodę
    W jego sercu płonął ogień, zdjął jej z twarzy welon
    Ze łzami w oczach mówił, że miłość jest ich nadzieją
    Ludzie nas nie zrozumieją
    Ludzie są okrutni
    Rozebrał ją do naga żeby nie pobrudzić sukni
    Przeniósł ją do kuchni, położył na stół
    I z perfekcją chirurga rozciął śliski brzuch na pół
    Powoli jak żółw zaczął wyjadać trzewia
    Zaplątał się w jelita niczym w korzenie drzewa
    Zakochany dewiant taplał się w jej flakach
    Śmierć najukochańszej to ponadczasowa strata
    Chwilę jeszcze płakał, rozstanie go zasmuca
    Silnym pociągnięciem wyrwał z klatki piersiowej płuca
    Nieżyjąca muza obserwuje jak jej miły
    Pozbawia jej czterech kończyn przy pomocy piły
    Fioletowe żyły i zgniły odór mięsa
    Nie przeszkadzały mu w jedzeniu swej wybranki serca
    W ten sam dzień jeszcze kupił formaliny słoik
    Oddzielił głowę od ramion gwiżdżąc przy tym jak słowik
    Postawił na nocny stolik pamiątkę po swej bogini
    Żeby już do końca życia pozostała przy nim
    Siny ochłap skóry z kośćmi wrzucił do pieca
    Wyciął jeszcze tylko kruki, które nosiła na plecach
    Spłonęły jak świeca resztki ich romansu
    Obserwował ogień w swoim destrukcyjnym tańcu
    Na końcu opowieści przyniósł stary aparat
    Trzymając głowę w słoju włączył samowyzwalacz
    Zakochana para, której nikt nie widział więcej
    Został tylko napis "love forever" pod ich zdjęciem...

1 komentarz:

  1. Ah, ta matematyka :D Ogólnie teraz jest o wiele łatwiej niż kiedyś. Korepetycje z matematyki są coraz bardziej powszechne, a w sieci tłumaczą praktycznie każde zadanie. Jest po prostu łatwiej :)

    OdpowiedzUsuń